czwartek, 6 czerwca 2013


Rano Ginny obudziła się z przekonaniem,że to wszystko było snem.Ubrała się i postanowiła pójść do Wielkiej Sali na śniadanie.Pod dziurą w portrecie stał
Malfoy. Wtedy domyśliła się,że to jednak była prawda.
-Draco, co ty tu robisz?-zapytała się,nie kryjąc zdziwienia.
-Chciałem tylko odprowadzić moją dziewczynę na śniadanie.-odpowiedział z zawadiackim uśmiechem. Ginny poczuła,że się rumieni. Poszli więc, do Wielkiej Sali.
Gdy już mijali próg ruda zawahała się:
-Ale nikt się nie dowie,prawda?
-Przecież kiedyś będą musieli.Wiem,że to będzie trudne.-odpowiedział z zakłopotaniem.-Na razie róbmy małe kroczki.
-Co to znaczy?
-No,myślę,że nic się nie stanie,jak przy wszystkich utniemy sobie pogawętkę, co?
-Draco, ale Ron...
-Daj spokój z Ron'em.Kochasz mnie prawda?-zapytał z lekkim zmieszaniem na twarzy.
-Kocham.Masz rację,małe kroczki.-uśmiechnęła się promiennie i razem przekroczyli próg Wielkiej Sali.Każdy poszedł w swoją stronę.


Ślizgon usiadł między Crabbe'm a Zabini'm. Dopiero,jak zaczął smarować chleb dżemem,zobaczył,że przed nim siedzi Millicenta Bulstrode wraz z Pansy Parkinson.
Pansy wyglądała na szczęśliwą. ,,Pewnie chce wzbudzić we mnie zazdrość''-pomyślał.Aby trochę podgrzać atmąswere przy stole ślizgonów, spojrzał na Ginny.
Na Parkinson,nie zrobiło to wielkiego wrażenia,ale jednak to co zobaczył młody Malfoy, sprawiło,że się zaczerwienił. Ginny jak gdyby nigdy nic, rozmawaiała
z Potter'em w najlepsze.Znał ten jej błysk w oku.Harry nadal się jej podoba.Wytężył słuch.Podsłuchał nawet kawałek rozmowy:
-Harry,jeszcze raz wielkie dzięki,że mnie uratowałeś.Gdyby cię nie było...-usłyszał słodki głosik Weasley.
-Oh,spokojnie Ginny.Dzisiaj trening quiddich'a,pamiętaj.
-Na pewno przyjdę,Harry.-odpowiedziała z uśmiechem.Takim samym,jakiego posłała mu,idąc na śniadanie. Malfoy wstał.Nie mógł ani na to patrzeć,ani tego słuchać.
Jedno jest pewne:musi z nią porozmawiać,zanim nie omami sobie wielkiego wybrańca.Idąc do pokoju wspólnego ślizgonów poczuł,że ktoś go śledzi.
,,To znowu ta mopsowata Parkinson''-pomyślał.
-Draconie,czy możemy porozmawiać?-zapytała się go jak najbardziej zachęcająco.
-W sumie,czemu nie?-odpowiedział obojętnym tonem.Teraz gdy Ginny zaleca się do Potter'a,wszystko jest mu obojętne.Weszli razem do pokoju ślizgonów.
-Może napijesz się trochę Ognistej Whisky?-zaproponowała przemiłym tonem.
-Ok.-rzucił Draco i wziął łyka.Zawirowało mu w głowie.Poczuł się pełen miłości.Miłości do Pansy*.



Ginny zauważyła wybieg z Wielkiej Sali Malfoy'a.Po kilku chwilach(aby nie wzbudzać podejrzeń),wybiegła za nim.Domyślała się o co chodzi.W końcu zaraz po nim
poszła sobie Parkinson.,,Oby tylko nie zrobił czegoś głupiego!''-modliła się w myślach.Błądziła trochę po Hogwarcie,aż zobaczyła Draco i Pansy wychodzących
z pokoju wspólnego ślizgonów.Trzymali się za ręce!
-Draco...-nie mogła wyrzucić z siebie ani słowa więcej.
-O prosze,prosze. Weasley.Widzisz,Pansy?Jaka ona łatwowierna?Chyba uwierzyła w to,że chce z nią chodzić!-zakpił i wybuchł śmiechem.
-Masz rację,skarbie.-powiedziała ślizgonka i pocałowała go w policzek.-Ej,patrz!Chyba się skumała,że jesteśmy razem!
Ruda nie mogła tego wytrzymać.Z całej sliły trzasnęła Malfoy'a w policzek i pobiegła z płaczem do dormitorium.Położyła się na łóżku,wypłakując oczy.,,Do treningu jeszcze 2 godziny.''-pomyślała.-,,Mogę jeszcze wszystko przemyśleć.''I myślała.Myślała o tym czułym i dobrym Draco,którego poznała wczoraj
w pustej klasie.Myślała również o tym okropnym i chamskim Malfoy'u którego znała całe dzieciństwo.,,Jak mogłam byś taka głupia?!''-skarciła się
w duchu.,,A może zauwarzył jak gadam z Harry'm z zżarła go zazdrość?To niedożeczne!Miałam prawo mu podziękować!''W tym samym czasie usłyszała pukanie
do drzwi.
-Ginny,czy mogę wejść?-to był jak zwykle miły głos Hermiony.
-T-tak.W-wejdź.-zaprosiła ją ruda.
Do domitorium weszła jej przyjaciółka.Bez zastanowienia położyła się obok niej na łóżku i przytuliła ją.
-Chcesz mi coś powiedzieć?-zapytała uprzejmnie Miona.Ginny opowiedziała jej o wszystkim.O pocałunku z Draco,o Pansy i o Harry'm.
-Oh,nie zawracaj sobie nim główy. Chodź muszę przyznać,że zachowałaś się bardzo lekkomyślnie.-skarciła ją Hermi.
-Daj spokój!-Ginny wstała.-Nie wiesz,jak to jest.Nie wiesz,jak to jest kochać chłopaka przez pięć lat,i chcieć o nim zapomnieć!Draco od początku
roku szkolnego zachowywał się inaczej!Patrzył na mnie z wyraźną troską,nigdy Harry by tak na mnie nie spojżał!Zachowujesz się jagbyś była moją matką!
-Ginny,to nie tak...-zaczęła przyjaciółka.
-A właśnie,że tak!Ty nic nie wiesz!Ron ci się podoba od roku.Ty mu od dwóch.Nigdy nie miałaś odwagi chociażby dać mu jakiś znak!Ja się staram o
Harry'ego od pięciu lat!I mam tego dosyć!On nie jest pępkiem świata.Kocham Draco i zrobię wszystko,aby to odwzajemnił!-wybiegła z pokoju.Jak tylko przeszła
przez dziurę pod portretem,poczuła poczucie winy.Hermiona nigdy by jej czegoś takiego nie zrobiła!Ruda wybuchnęła płaczem.Nagle przed nią pojawił się Harry.
-Ginny,ty jeszcze nie ubrana?Zaraz trening!
-Ok,już idę.-powiedziała obojętnym tonem Weasley.Poszła do domitorium się przebrać.W sypialni były tylko Parvati i Lavender.
-Gdzie jest Hermiona?-spytała zamiast powitania Ruda.
-Chyba poszła gdzieś z Ron'em...-odpowiedziała Lavender.-Nie wiem co on w niej widzi.
-Ok.-odpowiedziała Ginny i szybko się przebrała,po czym pobiegła na boisko do quiddich'a.
-O hej Ginny.-powitała ją Hermiona.-Gin,przepraszam,miałaś rację.-powiedziała Miona.Dopiero teraz zauważyła,że trzyma się z Ron'em za ręke.
-Nie ma sprawy.-odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.Dla czego wszyscy muszą być szczęśliwi tylko nie ona?!

*Tutaj chodzi o Amortencję :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz