sobota, 1 czerwca 2013

Ostatnio wszystko szło jak po maśle.Ginny dostała się do drużyny Quiddicha jako ścigający i miała kilka powodów,aby się pokłócić z Dean'em.Dzisiaj
obudziła się w bardzo słoneczny poranek.,,Dobrze,że dziś sobota.Mam czas na odrabianie lekcji z tego tygodnia.''-pomyślała,po czym ubrała się i
dołączyła do swoich przyjaciół,którzy zajęli już jej miejsce w Wielkiej Sali.Gdy właśnie rozmawiała z Harry'm o quiddich'u zauważyła,że ktoś
na nią patrzy z ukosa.To był Malfoy. Widocznie Harry też to zauwarzył, bo już otworzył usta aby coś powiedzieć,ale znowu je zamknął,widząc jak
Ron idzie w ich stronę.
-Cześć Harry.-przywitał się tylko do niego.Najwyraźniej był ciągle zły na Ginny. Po czym nałożył na talec jajecznicę.
-Słuchaj,Ron możesz już przestać?To dziecinada.-zwróciła mu uwagę,patrząc jak Ronald się czerwieni.
-No dobra.-powiedział zaciskając zęby-ale gdy jeszcze raz cię zobaczę obściskującą się na oczach wszystkich...
-Nie zobaczysz.-odpowiedziała z powagą.Chwilę później wybuchnęła śmiechem.-Ron,daj sobie spokój z tą złością.Dziś taki piękny dzień...
-Ale niestety,musimy go poświęcić na trening quiddich'a.-przerwał jej Harry.
-Coo?!-oburzyła się.
-Daj spokój,tylko żartowałem.-odpowiedział z uśmiechem Harry,po czym zobaczył minę Ron'a i przestał się już śmiać.
-Dobra,ja lecę na błonia.Umówiłam się z Luną.Cześć!-krzyknęła,po czym wybiegła z sali.
Na błoniach było pięknie.Rudowłosa tak naprawdę nie umówiła się z przyjaciółką.Chciała poleżeć pod swoim ulubionym drzewem i rozmyślać...Myślała o Harry'm.
Był dzisiaj taki miły...I nawet z nią żartował...Nagle z nad jeziora usłuszała znajone głosy.To byli Malfoy i Zabini.
                   
                                                                      ***

-Wiesz już jak to zrobić?-dopytywał się jak zwykle Blayse.
-Mówię kolejny raz,że nie!Mam dużo czasu,załatwi się.
-,,Załatwi się''?Przecież to takie ważne!
-Co jest takie ważne?-Draco usłyszał znajomy głos za swoimi plecami.To była Ginny .Nie wiedział co powiedzieć.
-Nie twój interes.-prychną.
-Ah,tak?To może mnie wtajemniczysz?-przekomarzała się dalej z uśmiechem.
-A co ty taka ciekawska,co?-zadrwił Blayse.
,,Levicorpus!''-pomyślała ruda celując różdżką w Zabini'ego.
Zabini zaczął unosnić się w powietrze,a Draco i Ginny zawyli ze śmiechu widząc jego minę.
-Postaw mnie na ziemie!Puść mnie!-wrzeszczał Blayse.Ginny śmiejąc śię w najlepsze opóściła różdżkę.
-AAA!!!-zawył.Draco i Ginny nie przestawali się śmiać.Jak już Blayse się otrząsną ryknął:
-Serpensortia!-Z różdżki Zabini'ego ,,wyszedł'' wielki,czarny wąż. Draco nie wiedział co robić.Waż zbliżał się do rudej.Już miał osłonić ją
własnym ciałem gdy...pojawił się ON.Wielki Potter.Przegonił węża,dzięki swoim WIELKIM zdolnościom gadania z wężami.Ginny rzuciła mu się naszyję i
pocałowała w policzek.Całą sprawę widział Dean Thomas.
-To...to dla tego tak często się kłucimy?-wyzipał wzkazując palcem na Harry'ego.

                                                                     ***

Dean!Zrozum to nie tak!On właśnie uratował mi życie!-wrzasnęła Ginny ile sił w płucach.-DEAN!
Ale jego już nie było.Odszedł do wieży gryffindoru.Żal jej się go zrobiło,ale jakoś to musiało się skończyć...Ona też pobiegła.Zatrzasnęła się na klucz
w pustej sali.
-Alochomora!-usłyszała za drzwiami znajomy głos.To sali wszedł chłopak.Nie był to Harry ani Dean.Był to Draco Malfoy.
-H-hej.-wydusił z siebie.-Chciałbym cię przebrosić za Zabini'ego.Gdyby nie on,nie było by tej całej sprawy.
-Nie musisz przepraszać.-odpowiedziała chłodno Weasley.To nie twoja wina.Teraz poprostu wyjdź.Chcę być sama.
-Nie mogę wyjść.Ośmieszyłaś go przed całą szkołą.Teraz muszę być z tobą,na pewno będzie chciał cię dopaść.
-MUSISZ?-Ginny nie wiedziała co się dzieje.Poczuła kręcenie w głowie i ,,motylki w brzuchu''.Takiego uczucia nigdy nie doznała.Zdała sobie sprawę,że
to co czuła do Harry'ego było bardziej czymś w rodzaju obsesji.
-Czemu chciałaś wiedzieć co knuje?-zapytał się jej po chwili milczenia Draco.
-A czemu nie mogłeś mi powiedzieć?
Malfoy zamiast odpowiedzieć,uśmiechną się tajemniczo.Ginny w tym momencie poczuła falę jeszcze większego ciepła.Załwarzyła,że twarz Draco coraz bardziej
przysuwa się do jej twarzy.Zamknęli oczy.Draco złożył na ustach rudej cudowny pocałunek.To nie było to samo co z Dean'em czy Michael'em.Tamte pocałunki
nic dla niej nie znaczyły.Czuła że ten,może odmienić całe jej życie...

//Przy okazji chciałabym polecić stronkę na fb:Mamo jadę na Głodowe Igrzyska -Dobrze, tylko nie zapomnij różdżki ϟ :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz