czwartek, 6 czerwca 2013


Rano Ginny obudziła się z przekonaniem,że to wszystko było snem.Ubrała się i postanowiła pójść do Wielkiej Sali na śniadanie.Pod dziurą w portrecie stał
Malfoy. Wtedy domyśliła się,że to jednak była prawda.
-Draco, co ty tu robisz?-zapytała się,nie kryjąc zdziwienia.
-Chciałem tylko odprowadzić moją dziewczynę na śniadanie.-odpowiedział z zawadiackim uśmiechem. Ginny poczuła,że się rumieni. Poszli więc, do Wielkiej Sali.
Gdy już mijali próg ruda zawahała się:
-Ale nikt się nie dowie,prawda?
-Przecież kiedyś będą musieli.Wiem,że to będzie trudne.-odpowiedział z zakłopotaniem.-Na razie róbmy małe kroczki.
-Co to znaczy?
-No,myślę,że nic się nie stanie,jak przy wszystkich utniemy sobie pogawętkę, co?
-Draco, ale Ron...
-Daj spokój z Ron'em.Kochasz mnie prawda?-zapytał z lekkim zmieszaniem na twarzy.
-Kocham.Masz rację,małe kroczki.-uśmiechnęła się promiennie i razem przekroczyli próg Wielkiej Sali.Każdy poszedł w swoją stronę.


Ślizgon usiadł między Crabbe'm a Zabini'm. Dopiero,jak zaczął smarować chleb dżemem,zobaczył,że przed nim siedzi Millicenta Bulstrode wraz z Pansy Parkinson.
Pansy wyglądała na szczęśliwą. ,,Pewnie chce wzbudzić we mnie zazdrość''-pomyślał.Aby trochę podgrzać atmąswere przy stole ślizgonów, spojrzał na Ginny.
Na Parkinson,nie zrobiło to wielkiego wrażenia,ale jednak to co zobaczył młody Malfoy, sprawiło,że się zaczerwienił. Ginny jak gdyby nigdy nic, rozmawaiała
z Potter'em w najlepsze.Znał ten jej błysk w oku.Harry nadal się jej podoba.Wytężył słuch.Podsłuchał nawet kawałek rozmowy:
-Harry,jeszcze raz wielkie dzięki,że mnie uratowałeś.Gdyby cię nie było...-usłyszał słodki głosik Weasley.
-Oh,spokojnie Ginny.Dzisiaj trening quiddich'a,pamiętaj.
-Na pewno przyjdę,Harry.-odpowiedziała z uśmiechem.Takim samym,jakiego posłała mu,idąc na śniadanie. Malfoy wstał.Nie mógł ani na to patrzeć,ani tego słuchać.
Jedno jest pewne:musi z nią porozmawiać,zanim nie omami sobie wielkiego wybrańca.Idąc do pokoju wspólnego ślizgonów poczuł,że ktoś go śledzi.
,,To znowu ta mopsowata Parkinson''-pomyślał.
-Draconie,czy możemy porozmawiać?-zapytała się go jak najbardziej zachęcająco.
-W sumie,czemu nie?-odpowiedział obojętnym tonem.Teraz gdy Ginny zaleca się do Potter'a,wszystko jest mu obojętne.Weszli razem do pokoju ślizgonów.
-Może napijesz się trochę Ognistej Whisky?-zaproponowała przemiłym tonem.
-Ok.-rzucił Draco i wziął łyka.Zawirowało mu w głowie.Poczuł się pełen miłości.Miłości do Pansy*.



Ginny zauważyła wybieg z Wielkiej Sali Malfoy'a.Po kilku chwilach(aby nie wzbudzać podejrzeń),wybiegła za nim.Domyślała się o co chodzi.W końcu zaraz po nim
poszła sobie Parkinson.,,Oby tylko nie zrobił czegoś głupiego!''-modliła się w myślach.Błądziła trochę po Hogwarcie,aż zobaczyła Draco i Pansy wychodzących
z pokoju wspólnego ślizgonów.Trzymali się za ręce!
-Draco...-nie mogła wyrzucić z siebie ani słowa więcej.
-O prosze,prosze. Weasley.Widzisz,Pansy?Jaka ona łatwowierna?Chyba uwierzyła w to,że chce z nią chodzić!-zakpił i wybuchł śmiechem.
-Masz rację,skarbie.-powiedziała ślizgonka i pocałowała go w policzek.-Ej,patrz!Chyba się skumała,że jesteśmy razem!
Ruda nie mogła tego wytrzymać.Z całej sliły trzasnęła Malfoy'a w policzek i pobiegła z płaczem do dormitorium.Położyła się na łóżku,wypłakując oczy.,,Do treningu jeszcze 2 godziny.''-pomyślała.-,,Mogę jeszcze wszystko przemyśleć.''I myślała.Myślała o tym czułym i dobrym Draco,którego poznała wczoraj
w pustej klasie.Myślała również o tym okropnym i chamskim Malfoy'u którego znała całe dzieciństwo.,,Jak mogłam byś taka głupia?!''-skarciła się
w duchu.,,A może zauwarzył jak gadam z Harry'm z zżarła go zazdrość?To niedożeczne!Miałam prawo mu podziękować!''W tym samym czasie usłyszała pukanie
do drzwi.
-Ginny,czy mogę wejść?-to był jak zwykle miły głos Hermiony.
-T-tak.W-wejdź.-zaprosiła ją ruda.
Do domitorium weszła jej przyjaciółka.Bez zastanowienia położyła się obok niej na łóżku i przytuliła ją.
-Chcesz mi coś powiedzieć?-zapytała uprzejmnie Miona.Ginny opowiedziała jej o wszystkim.O pocałunku z Draco,o Pansy i o Harry'm.
-Oh,nie zawracaj sobie nim główy. Chodź muszę przyznać,że zachowałaś się bardzo lekkomyślnie.-skarciła ją Hermi.
-Daj spokój!-Ginny wstała.-Nie wiesz,jak to jest.Nie wiesz,jak to jest kochać chłopaka przez pięć lat,i chcieć o nim zapomnieć!Draco od początku
roku szkolnego zachowywał się inaczej!Patrzył na mnie z wyraźną troską,nigdy Harry by tak na mnie nie spojżał!Zachowujesz się jagbyś była moją matką!
-Ginny,to nie tak...-zaczęła przyjaciółka.
-A właśnie,że tak!Ty nic nie wiesz!Ron ci się podoba od roku.Ty mu od dwóch.Nigdy nie miałaś odwagi chociażby dać mu jakiś znak!Ja się staram o
Harry'ego od pięciu lat!I mam tego dosyć!On nie jest pępkiem świata.Kocham Draco i zrobię wszystko,aby to odwzajemnił!-wybiegła z pokoju.Jak tylko przeszła
przez dziurę pod portretem,poczuła poczucie winy.Hermiona nigdy by jej czegoś takiego nie zrobiła!Ruda wybuchnęła płaczem.Nagle przed nią pojawił się Harry.
-Ginny,ty jeszcze nie ubrana?Zaraz trening!
-Ok,już idę.-powiedziała obojętnym tonem Weasley.Poszła do domitorium się przebrać.W sypialni były tylko Parvati i Lavender.
-Gdzie jest Hermiona?-spytała zamiast powitania Ruda.
-Chyba poszła gdzieś z Ron'em...-odpowiedziała Lavender.-Nie wiem co on w niej widzi.
-Ok.-odpowiedziała Ginny i szybko się przebrała,po czym pobiegła na boisko do quiddich'a.
-O hej Ginny.-powitała ją Hermiona.-Gin,przepraszam,miałaś rację.-powiedziała Miona.Dopiero teraz zauważyła,że trzyma się z Ron'em za ręke.
-Nie ma sprawy.-odpowiedziała z wymuszonym uśmiechem.Dla czego wszyscy muszą być szczęśliwi tylko nie ona?!

*Tutaj chodzi o Amortencję :)

sobota, 1 czerwca 2013

Ostatnio wszystko szło jak po maśle.Ginny dostała się do drużyny Quiddicha jako ścigający i miała kilka powodów,aby się pokłócić z Dean'em.Dzisiaj
obudziła się w bardzo słoneczny poranek.,,Dobrze,że dziś sobota.Mam czas na odrabianie lekcji z tego tygodnia.''-pomyślała,po czym ubrała się i
dołączyła do swoich przyjaciół,którzy zajęli już jej miejsce w Wielkiej Sali.Gdy właśnie rozmawiała z Harry'm o quiddich'u zauważyła,że ktoś
na nią patrzy z ukosa.To był Malfoy. Widocznie Harry też to zauwarzył, bo już otworzył usta aby coś powiedzieć,ale znowu je zamknął,widząc jak
Ron idzie w ich stronę.
-Cześć Harry.-przywitał się tylko do niego.Najwyraźniej był ciągle zły na Ginny. Po czym nałożył na talec jajecznicę.
-Słuchaj,Ron możesz już przestać?To dziecinada.-zwróciła mu uwagę,patrząc jak Ronald się czerwieni.
-No dobra.-powiedział zaciskając zęby-ale gdy jeszcze raz cię zobaczę obściskującą się na oczach wszystkich...
-Nie zobaczysz.-odpowiedziała z powagą.Chwilę później wybuchnęła śmiechem.-Ron,daj sobie spokój z tą złością.Dziś taki piękny dzień...
-Ale niestety,musimy go poświęcić na trening quiddich'a.-przerwał jej Harry.
-Coo?!-oburzyła się.
-Daj spokój,tylko żartowałem.-odpowiedział z uśmiechem Harry,po czym zobaczył minę Ron'a i przestał się już śmiać.
-Dobra,ja lecę na błonia.Umówiłam się z Luną.Cześć!-krzyknęła,po czym wybiegła z sali.
Na błoniach było pięknie.Rudowłosa tak naprawdę nie umówiła się z przyjaciółką.Chciała poleżeć pod swoim ulubionym drzewem i rozmyślać...Myślała o Harry'm.
Był dzisiaj taki miły...I nawet z nią żartował...Nagle z nad jeziora usłuszała znajone głosy.To byli Malfoy i Zabini.
                   
                                                                      ***

-Wiesz już jak to zrobić?-dopytywał się jak zwykle Blayse.
-Mówię kolejny raz,że nie!Mam dużo czasu,załatwi się.
-,,Załatwi się''?Przecież to takie ważne!
-Co jest takie ważne?-Draco usłyszał znajomy głos za swoimi plecami.To była Ginny .Nie wiedział co powiedzieć.
-Nie twój interes.-prychną.
-Ah,tak?To może mnie wtajemniczysz?-przekomarzała się dalej z uśmiechem.
-A co ty taka ciekawska,co?-zadrwił Blayse.
,,Levicorpus!''-pomyślała ruda celując różdżką w Zabini'ego.
Zabini zaczął unosnić się w powietrze,a Draco i Ginny zawyli ze śmiechu widząc jego minę.
-Postaw mnie na ziemie!Puść mnie!-wrzeszczał Blayse.Ginny śmiejąc śię w najlepsze opóściła różdżkę.
-AAA!!!-zawył.Draco i Ginny nie przestawali się śmiać.Jak już Blayse się otrząsną ryknął:
-Serpensortia!-Z różdżki Zabini'ego ,,wyszedł'' wielki,czarny wąż. Draco nie wiedział co robić.Waż zbliżał się do rudej.Już miał osłonić ją
własnym ciałem gdy...pojawił się ON.Wielki Potter.Przegonił węża,dzięki swoim WIELKIM zdolnościom gadania z wężami.Ginny rzuciła mu się naszyję i
pocałowała w policzek.Całą sprawę widział Dean Thomas.
-To...to dla tego tak często się kłucimy?-wyzipał wzkazując palcem na Harry'ego.

                                                                     ***

Dean!Zrozum to nie tak!On właśnie uratował mi życie!-wrzasnęła Ginny ile sił w płucach.-DEAN!
Ale jego już nie było.Odszedł do wieży gryffindoru.Żal jej się go zrobiło,ale jakoś to musiało się skończyć...Ona też pobiegła.Zatrzasnęła się na klucz
w pustej sali.
-Alochomora!-usłyszała za drzwiami znajomy głos.To sali wszedł chłopak.Nie był to Harry ani Dean.Był to Draco Malfoy.
-H-hej.-wydusił z siebie.-Chciałbym cię przebrosić za Zabini'ego.Gdyby nie on,nie było by tej całej sprawy.
-Nie musisz przepraszać.-odpowiedziała chłodno Weasley.To nie twoja wina.Teraz poprostu wyjdź.Chcę być sama.
-Nie mogę wyjść.Ośmieszyłaś go przed całą szkołą.Teraz muszę być z tobą,na pewno będzie chciał cię dopaść.
-MUSISZ?-Ginny nie wiedziała co się dzieje.Poczuła kręcenie w głowie i ,,motylki w brzuchu''.Takiego uczucia nigdy nie doznała.Zdała sobie sprawę,że
to co czuła do Harry'ego było bardziej czymś w rodzaju obsesji.
-Czemu chciałaś wiedzieć co knuje?-zapytał się jej po chwili milczenia Draco.
-A czemu nie mogłeś mi powiedzieć?
Malfoy zamiast odpowiedzieć,uśmiechną się tajemniczo.Ginny w tym momencie poczuła falę jeszcze większego ciepła.Załwarzyła,że twarz Draco coraz bardziej
przysuwa się do jej twarzy.Zamknęli oczy.Draco złożył na ustach rudej cudowny pocałunek.To nie było to samo co z Dean'em czy Michael'em.Tamte pocałunki
nic dla niej nie znaczyły.Czuła że ten,może odmienić całe jej życie...

//Przy okazji chciałabym polecić stronkę na fb:Mamo jadę na Głodowe Igrzyska -Dobrze, tylko nie zapomnij różdżki ϟ :)

czwartek, 30 maja 2013

Na transmutacjii Ginny była zupełnie w innym świecie.Ciągle myślała o Dean'ie.Jak mogła złorzyć mu obietnicę,której nie może dotrzymać?!
Zawsze był taki miły,a ona musi go zranić.Ale oco mu chodziło,z tą obietnicą?
,,Może uznał to,że płakałam w Wielkiej Sali z powodu przyłapania na patrzenie się ukradkiem na Malfoy'a?To niedorzeczne!Nie nawidzę go,
od pierwszego roku,gdy potrzucał mi do torby gumowe węrze i zdechłe pająki!''-pomyślała.Jednak było w nim coś,przez co nigdy nie mogła od-
wrócić od niego wzroku.Może dla tego,że jest zabójczo przystojny?Albo,że jest jedną z małego grona osób,które jej niecierpią?Zawsze wszyscy
uwarzali ją za miłą i ładną dziewczynę,a Malfoy?Za zwykłą zdrajczynie własnej krwi.




Dracon w tym czasie zanudzał się wykładem profesora Binns'a o wojnach czarodziejów z goblinami. Przez cały czas nie mógł się skupić. Myślał
tylko o pięknej rudowłosej,która wybiegła z Wielkiej Sali przez nieznośne zachowanie Parkinson.,,Rozumiem,żeby się zaczerwienić,ale żeby
odrazy płakać?Dziewczyny są naprawdę dziwne...''-rozmyślał.,,Dobra,weź się w garść Draco!To wstyd,myśleć o jakiejś dziewczynie,gdy na głowie masz
tak ważną misję!Ok,muszę się dobrze zastanowić...Tak,najpierw naprawić Szawkę Zniknięć...Jakie ona ma piękne oczy...''-Dość!-wrzasną na całą sale.
Wszyscy patrzyli się na niego .Nie wiedząc co robić,usiadł i kontunułował myślenie.''Tylko jak to zrobić?Trzeba by było jeszcze raz zapytać się Borgina...''
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek. Malfoy szybko spakował swoje rzeczy do torby i wybiegł z sali lekcyjnej.


Po lekcjach,postanowił pójść na błonia .Była bardzo ładna pogoda. Usiadł przy murku. Po chwili zjawiła się Dafne Greengrass,jedna z miłośniczek Malfoy'a.
-Hej. Pansy opowiadała mi co się ostatnio z tobą dzieje.-zagadnęła.-Może ci jakoś pomóc?
-Nie chcę pomocy.-warkną.-Idź już.
-Wiesz,mówiła mi też,jak spojrzałeś na tą Weasley,gdy wybiegła z Wielkiej Sali. Dam głowę za to,że gdyby nie ona,byś za nią pobiegł.-powiedziała przemądrzałym tonem.
-Jagbyś chciała wiedzieć,nie pytam się jej o wszystko co chcę zrobić. Nie jesteśmy parą.-odpowiedział tak jadowitym tonem,jak się da.
-CO?!Od kiedy?!To wszystko przez tę zdrajczynię krwi tak?!Przez nią nie podoba ci się Pansy?!
-Pansy nie podobała mi się,nie podoba i nie będzie. Nigdy z nią nie byłem. To ona sobie coś ubzdurała.-powiedział wstając z miejsca. Dopiero teraz załwa żył,że pod pobliskim drzewem ktoś siedzi. Ginny.Piękna jak zawsze. Włosy miała upięte w wysoki kok,a jej czekoladowe oczy utkwione były w książce.
Dopiero zrozumiał,że to co czuł,jak tylko na nią patrzył to miłość. Tak,to właśnie ona. TO jest ta jedyna.
-Halo,mówię coś do ciebie, chłopcze!-dopiero teraz zobaczył,że stoi przed nim również Parkinson.
-Co mówiłaś?
-Nie ważnę!To koniec,chodź nie było początku!-krzyknęła i pobiegła gdzieś z płaczem.Poczuł ulgę.Wreszcie może skupić się wyłącznie na wypełnianiu
zadania,które dał mu Czarny Pan. Ale jednak nie mógł. Ginny-jedyna osoba która może mu przeszkodzić,nawet nie wiedząc,że to robi. Nagle podszedł do niej
Dean Thomas. Wysoki gryfon z szóstego roku. Objął ją od tyłu w pasie i pocałował w policzek. Widział jak ruda uśmiecha się do niego i przytula. Draco
poczuł złość,tak jakby zaraz miał eksplodować. Nie miał dokąd iść. Do pokoju wspólnego nie,bo tam czeka na niego Parkinson i reszta wielbicielek,od
których nie będzie się mógł odpędzić po ,,zerwaniu'' z Pansy. Nie może również zostać na błoniach i przypatrywać się tym gołąbeczkom. Więc udał się do pokoju życzeń kontynułować prace. A

raczej ją zacząć.

//Tym razem rozdział trochę dłuższy i mam nadzieję,że jest mniej błędów ortograficznych xD
Od następnego rodzdziału będzie się dziać trochę więcej.

środa, 29 maja 2013

2.''Kobiety...''
Następnego dnia Draco zaspał na śniadanie.Gdy się ubrał i udał do pokoju wspólnego,Pansy na niego czekała w pokoju wspólnym.
-Gdzie ty byłeś?Zaraz się spóźnimy!-krzyknęła zamiast powitania.
-Kobiety...-mrukną pod nosem i wyszedł razem z Pansy.Dziewczyna od rana zasypywała go swoimi poglądami na temat szlam,zdrajców krwi i Dumbeldore'a.Malfoy wiedział,że robi to aby mu się przypodobać.Tym razem o dziwo jej nie słuchał.Przez całą drogę rozmyślał o różnych żeczach.Pare razy przyłapał się na zastanawianiu się,co było powodem płaczu Ginny.,,Stary otrząśnij się!''-pomyślał,mijając próg Wielkiej Sali.

                                                            ***

Kilka kroków od niego siedziała Ginny.Ona również tej nocy nie mogła zasnąć.Całą noc łkała po cichu w poduszkę,po tym jak pokłóciła się z Ron'em o
Dean'a.Chcąc wzbudzić zazdrość w Harry'm celowo dała się przyłapać na obściskiwaniu się z Dean'em w jednym z przedziałów Hogwart Express.Dotychczas nie wiedziała,jaki  Ron potrafi być nieprzyjemny.Potczas gdy Hermiona skończyła ją namawiać,aby coś zjadła i zajęła się rozmawianiem o czymś po cichu z Harry'm
i Ron'em,załwarzyła Draco Malfoy'a odpychającego ręke Pansy Parkinson z jego kolana. ,,A tego co wzięło?''-pomyślała i postanowiła bardziej przyjżeć się tej sytułacji.Niestety,Pansy zobaczyła,że jest obserwowana.
Czego się tak gapisz,co?!-wrzasnęła na całą Wielką Sale.Wszystkie oczy zwrócone były na nią.Bez zastanowienia wybiegła z Wielkiej Sali.,,Mam tego dość!''-pomyślała.Odwróciła się,a za jej plecami zobaczyła Dean'a.
-Kochanie,wszystko dobrze?-zapytał się jej.
-Tak,wracaj do Wielkiej Sali.-odpowiedziała najgrzeczniej jak potrafi.
-Nie jestem głody,chodźmy może do pokoju wspólnego,co?
-W sumie i tak zaraz lekcję,więc możemy iść.-odpowiedziała z uśmiechem.Udali się więc do wieży.Ginny właśnie zbliżała się do schodów do dormitorium,ale niespodziewanie Dean złapał ją za rękę.
-Ginny,chce abyś coś wiedziała.-przemówił swoim spokojnym głosem.
-Tak?
-Zawsze będe cię kochał.Bez względu na to,co mówi Ron.Obiecaj,że ty też.
-Obiecuję.-powiedziała i posłała mu wymuszony uśmiech.Przyciągną ją do siebie i pocałował.

//Mam nadzieje,że się podobało.W następnym rozdziale będzie się działo o wiele więcej,myślę,że opublikuję go niedługo :) Jak już jesteś,zostaw komentarz.To bardzo motywuje.
1.Prolog.
Dziś początek piątego roku w Hogwarcie.Ginny od kilku dni miała spakowany kufer szkolny.Nie mogła się doczekać,aż znów zobaczy przyjaciół.Ubrała się,zeszła na dół,gdzie siedziała już jej przyjaciółka Hermiona wraz z Harry'm i jej bratem Ron'em.
-Cześć.-Przywitała się z uśmiechem i usiadła obok Ron'a.Wszyscy odwdzięczyli się tym samym i zabrali się do jedzenia tostów.
-Gdzie są rodzice?-Zapytała ruda.-Powiedzieli,że odwiozą nas na stację.
W tym samym momencie do kuchni wbiegła pani Weasley.
-O,już przebrani?No dobrze,kończcie śniadanie i idziemy na Kings Kross.-powiedziała i zaczęła szykować im kanapki na drogę.Wszyscy wstali od stołu i powiedzieli ''dziękuję''.W ogrodzie,przy samochodzie czekał już na nich pan Weasley.
-No szybko,szybko wchodźcie,zaraz się spóźnimy.-pogonił ich.
Ginny,Hermiona i pani Weasley wsiadły do samochodu,a Harry,Ron i pan Weasley zaczęli pakować kufry do samochodu.Ginny nie mogła oderwać wzroku od Harry'ego.Wiedziała,że teraz,gdy chodzi z Dean'em musi myśleć wyłącznie o nim,lecz gdy tylko spojrzy na Harry'ego odrazu odpływa...Harry,Ron i pan Weasley skończyli pokować kufry i udali się do auta.Gdy już byli na King's Kross,pani i pan Weasley wszystkich uściskali,a oni przeszli przez barierkę na peron 9 i 3/4.Na peronie roiło się od czarodziejów.Trudno było znaleść miejsca w przedziale,a gdy już coś znaleźli,Ginny oświadczyła,że pójdzie do Dean'a,aby wzbudzić zazdrość w Harry'm.Znowu jej się to nie udało.

                                                                          ***
W tym samym czasie Draco Malfoy chwalił się Zabini'emu i Parkinson o jego nowym planie.Pansy ciągle trzymała głowe na jego ramieniu wyobrażając sobie nie wiadomo co.Od pewnego czasu Pansy bardzo denerwowała Dracona.Ciągle się do niego przystawiała,nie raz już próbowała złapać za rękę,a nawet pocałować!Nagle rozmowa nie wiadomo z kąd zeszła na Ginny Weasley.
-A ta zdrajczyni krwi,Ginny Weasly.Podobno wielu chłopcom się podoba!-zadrwiła głośno Parkinson.
-Weasley.-poprawił ją Draco.
-A ciebie co napadło?!-prychnęła Pansy.-Co za różnica,ważne,że zdrajczyni!Oni są gorsi od szlam!
-Muszę się przejść.-powiedział Draco spokojnie,jakgdyby nic się nie stało.Kontem oka widział,jak Pansy i Zabini na niego patrzą.To wyglądało zaciekawienie pomieszane z oburzenie.Jak zobaczyli,że na nich patrzy,kontynuowali rozmowę półgłosem.Draco wyszedł na korytarz i otworzył okno.Już było widać Hogwart.Postanowił pójść się przebrać.Wracając,zobaczył Ginny.Zmieniła się.Wyglądała doroślej,a jej płomiennorude włosy,opadały spokojnie na jej twarz.Gdyby nie to,że jest zdrajczynią krwi,mógłby nazwać ją piękną dziewczyną.Wyglądała,jagby płakała,lecz on to zignorował.Musiał udać się na kolejny rok do szkoły.Lecz tym razem nie idzie tam bezurzytecznie.Musi wykonać misję.Bez jego pomocy,wszystko może się nie udać...


//Mam nadzieje,że się podobało :) 





                                                 WITAJ NA MOIM BLOGU :)
Jestem Ariana,i będę prowadziła bloga o Draco i Ginny.Wpadnij czasem,a jak już jesteś to zostaw opinię,bo to dla mnie bardzo ważne.Posty będę dodawała przynajmniej raz na tydzień,oczywiście jak będę miała natchnienie,będą pojawiały się częściej.Zapraszam :)