Na transmutacjii Ginny była zupełnie
w innym świecie.Ciągle myślała o Dean'ie.Jak mogła złorzyć mu
obietnicę,której nie może dotrzymać?!
Zawsze był taki miły,a ona musi go
zranić.Ale oco mu chodziło,z tą obietnicą?
,,Może uznał to,że płakałam w
Wielkiej Sali z powodu przyłapania na patrzenie się ukradkiem na
Malfoy'a?To niedorzeczne!Nie nawidzę go,
od pierwszego roku,gdy potrzucał mi do
torby gumowe węrze i zdechłe pająki!''-pomyślała.Jednak było w
nim coś,przez co nigdy nie mogła od-
wrócić od niego wzroku.Może dla
tego,że jest zabójczo przystojny?Albo,że jest jedną z małego
grona osób,które jej niecierpią?Zawsze wszyscy
uwarzali ją za miłą i ładną
dziewczynę,a Malfoy?Za zwykłą zdrajczynie własnej krwi.
Dracon w tym czasie zanudzał się
wykładem profesora Binns'a o wojnach czarodziejów z goblinami.
Przez cały czas nie mógł się skupić. Myślał
tylko o pięknej rudowłosej,która
wybiegła z Wielkiej Sali przez nieznośne zachowanie
Parkinson.,,Rozumiem,żeby się zaczerwienić,ale żeby
odrazy płakać?Dziewczyny są naprawdę
dziwne...''-rozmyślał.,,Dobra,weź się w garść Draco!To
wstyd,myśleć o jakiejś dziewczynie,gdy na głowie masz
tak ważną misję!Ok,muszę się
dobrze zastanowić...Tak,najpierw naprawić Szawkę Zniknięć...Jakie
ona ma piękne oczy...''-Dość!-wrzasną na całą sale.
Wszyscy patrzyli się na niego .Nie
wiedząc co robić,usiadł i kontunułował myślenie.''Tylko jak to
zrobić?Trzeba by było jeszcze raz zapytać się Borgina...''
W tym samym momencie zadzwonił
dzwonek. Malfoy szybko spakował swoje rzeczy do torby i wybiegł z
sali lekcyjnej.
Po lekcjach,postanowił pójść na
błonia .Była bardzo ładna pogoda. Usiadł przy murku. Po chwili zjawiła się Dafne Greengrass,jedna z
miłośniczek Malfoy'a.
-Hej. Pansy opowiadała mi co się
ostatnio z tobą dzieje.-zagadnęła.-Może ci jakoś pomóc?
-Nie chcę pomocy.-warkną.-Idź już.
-Wiesz,mówiła mi też,jak spojrzałeś
na tą Weasley,gdy wybiegła z Wielkiej Sali. Dam głowę za to,że
gdyby nie ona,byś za nią pobiegł.-powiedziała przemądrzałym
tonem.
-Jagbyś chciała wiedzieć,nie pytam
się jej o wszystko co chcę zrobić. Nie jesteśmy
parą.-odpowiedział tak jadowitym tonem,jak się da.
-CO?!Od kiedy?!To wszystko przez tę
zdrajczynię krwi tak?!Przez nią nie podoba ci się Pansy?!
-Pansy nie podobała mi się,nie podoba
i nie będzie. Nigdy z nią nie byłem. To ona sobie coś
ubzdurała.-powiedział wstając z miejsca. Dopiero teraz załwa
żył,że pod pobliskim drzewem ktoś siedzi. Ginny.Piękna jak
zawsze. Włosy miała upięte w wysoki kok,a jej czekoladowe oczy
utkwione były w książce.
Dopiero zrozumiał,że to co czuł,jak
tylko na nią patrzył to miłość. Tak,to właśnie ona. TO jest ta
jedyna.
-Halo,mówię coś do ciebie,
chłopcze!-dopiero teraz zobaczył,że stoi przed nim również
Parkinson.
-Co mówiłaś?
-Nie ważnę!To koniec,chodź nie było
początku!-krzyknęła i pobiegła gdzieś z płaczem.Poczuł
ulgę.Wreszcie może skupić się wyłącznie na wypełnianiu
zadania,które dał mu Czarny Pan. Ale
jednak nie mógł. Ginny-jedyna osoba która może mu
przeszkodzić,nawet nie wiedząc,że to robi. Nagle podszedł do niej
Dean Thomas. Wysoki gryfon z szóstego
roku. Objął ją od tyłu w pasie i pocałował w policzek. Widział
jak ruda uśmiecha się do niego i przytula. Draco
poczuł złość,tak jakby zaraz miał
eksplodować. Nie miał dokąd iść. Do pokoju wspólnego nie,bo tam
czeka na niego Parkinson i reszta wielbicielek,od
których nie będzie się mógł
odpędzić po ,,zerwaniu'' z Pansy. Nie może również zostać na
błoniach i przypatrywać się tym gołąbeczkom. Więc udał się do
pokoju życzeń kontynułować prace. A
raczej ją zacząć.
//Tym razem rozdział trochę dłuższy i mam nadzieję,że jest mniej błędów ortograficznych xD
Od następnego rodzdziału będzie się dziać trochę więcej.
Niestety błędy się pojawiły i było ich nadal dość sporo :(
OdpowiedzUsuńBardzo szybko wprowadzasz uczucie Draco :D
No nic, czekam na kolejny rozdział.
DiaMent.
Sorka,zawsze miałam obniżaną ocenę za ortografię xD
UsuńA z uczuciem Draco jest,tak,że nie chce aby blog był nudny ;D